Cała treść

Niebezpiecznie bez fotoradarów – wyniki pomiarów w Warszawie

27 fotoradarów straży miejskiej do końca 2015 r. wyraźnie poprawiało bezpieczeństwo na warszawskich ulicach. Po ich wyłączeniu, wielu kierowcom wyłączyła się również wyobraźnia – w niektórych miejscach dozwoloną prędkość przekracza 85% pojazdów, a niektórzy z nich prawie 3-krotnie.
Po zeszłorocznej nowelizacji Prawa o ruchu drogowym i ustawy o straży gminnej z warszawskich ulic od 1 stycznia „zniknęło” 27 fotoradarów.
O tym, jak bardzo te urządzenia poprawiały bezpieczeństwo, świadczyły liczby. Lokalizacje radarów były wybrane na podstawie analizy liczby wypadków i wykroczeń. Po uruchomieniu kontroli liczba wypadków w każdym z miejsc spadła kilkukrotnie. Poprawiła się też płynność ruchu – na niektórych skrzyżowaniach fotoradary kontrolowały również tych, którzy blokowali skrzyżowania wjeżdżając na nie na czerwonym świetle.
Niestety, wyłączenie urządzeń sprawiło że większość kierowców wróciła do starych, złych nawyków. Pomiary, prowadzone na początku marca, wykazują wyraźnie, że ograniczenie do 50 czy nawet 60 km na godzinę dla niewielu jest wystarczającym powodem by jechać z bezpieczną prędkością. Badanie objęło trzy warszawskie arterie: Puławską, Jana III Sobieskiego i Modlińską, w miejscach gdzie stoją niedziałające obecnie (zasłonięte folią) fotoradary. Pomiary były dokonywane między 28 lutego a 16 marca br., przez całą dobę, przy suchej nawierzchni jezdni.

Bez fotoradarów, bez skrupułów

Liczby są dramatyczne. Na ul. Modlińskiej fotoradar „pilnował” przejścia dla pieszych w rejonie posesji 287. To przejście bez sygnalizacji, ale od czasu ustawienia radaru nie doszło tam do żadnego wypadku. Teraz kierowcy zachęceni długą prostą znów masowo przekraczają tu prędkość.
Pomiar przeprowadzony 13 marca wykazał, że dozwolonej prędkości (która jest tu podniesiona do 60 km/h) przestrzegało tylko 15% pojazdów! Przeciętny kierowca jechał 70 km/h, zaś aż 15% przekraczało dozwoloną prędkość o ponad 20 km/h. Nie zabrakło też piratów drogowych, którzy zgodnie z kodeksem za swoją jazdę powinni stracić prawo jazdy – „rekordzista” miał na liczniku 158 km/h.
Podobnie smutne wnioski można wyciągnąć z wyników pomiarów na ul. Puławskiej. Tu również fotoradar zapewniał pieszym możliwość przejścia przez ruchliwą arterię. Po jego wyłączeniu ponad połowa kierowców przekracza dozwoloną prędkość – wielu z nich o 15-20 km/h. Tu również codziennie trafiają się piraci drogowi, pędzący ponad 130 km/h.
Lepiej, ale tylko trochę, wygląda pomiar z ul. Jana III Sobieskiego. Tu statystyki poprawia fakt, że radar działał na skrzyżowaniu, więc wielu kierowców jedzie wolniej. Ale nawet tutaj 30-40% kierowców nie przestrzega dozwolonej prędkości. Również i tutaj trafiają się kierowcy, którzy poruszają się ponad 130 km/h.
ZDM w planuje powtarzać badanie w kolejnych kwartałach, niemniej już dziś widać, że problem nadmiernej prędkości w kolejnych miesiącach od wyłączenia radarów może być jeszcze większy. Jeszcze w styczniu, przy znacznie gorszych warunkach atmosferycznych, w tych samych miejscach ponad 90% kierowców przestrzegało dopuszczalnej prędkości.

(Źródło: Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie)